czwartek, 16 grudnia 2021
Tagi:

Autor: Aleksandra Krasucka

Belowianie nie pili alkoholu i nie palili tytoniu, nie grali w karty. Dziewczynkom nie pozwalali bawić się lalkami, a chłopcom jeździć na łyżwach, ponieważ uważali, że to grzech. Nie bywali w teatrze, potępiali tańce i bez względu na różnice społeczne i majątkowe mówili do siebie „bracie”. Belowianie sami udzielali sobie ślubów i chrztów. Ich nabożeństwa odbywały się w prywatnych domach, potrafiły trwać kilka godzin, były pełne emocji i religijnego uniesienia. 

Belowianie zerwali z państwowym pruskim kościołem ewangelickim, uważając, że nie ma w nich ducha prawdziwie chrześcijańskiego, a duchowni luterańscy stali się urzędnikami o zimnych sercach. Separatyści twierdzili, że to niewierzący najemnicy, którym chodzi bardziej o wełnę niż o zbawienie owczarni. Przywódcami tego ruchu byli bracia von Below, Gustaw, Karol i Henryk, właściciele majątków w dzisiejszym Redęcinie, Gaci i Pieńkowie pod Słupskiem. W latach trzydziestych XIX wieku sekta liczyła ok. 1500 osób, a centrum ruchu znajdowało się w Duninowie pod Ustką, gdzie przez ponad dwadzieścia lat (1843-1867) funkcjonowała odrębna, niezależna od państwowej oświaty szkoła, do której belowianie wysyłali swoje dzieci. Nabożeństwa w Pieńkowie gromadziły tłumy. Brali w nich udział chłopi, rzemieślnicy, wiejska biedota. Ruch dotarł w rejon Kołczygłów, ponieważ Gustaw von Below ożenił się z panną Puttkamerówną z Barnowca. Do sekty przyłączyła się również wdowa po Franzu Puttkamerze i pięć jej córek, których dwór w Wierszynie stał się ostoją dla prześladowanych belowian. Członkiem sekty stał się również uchodzący za oryginała junkier Adolf Ferdynand von Thaden, który „budził dusze” we wsiach pod Gryfinem i Miastkiem.

Dduninowo3.jpgDuninowo

Szykany

Ludowe zgromadzenia rychło wzbudziły podejrzliwość i wrogość pruskich władz państwowych. Policjanci nachodzili nabożeństwa, legitymowali ich uczestników, nakładali na nich grzywny, a gdy ci nie mieli pieniędzy - konfiskowali inwentarz - krowy, świnie. We wsi Zaleskie komornicy sądowi odebrali jednemu z chłopów ochrzczone przez belowian niemowlę i zawieźli do pastora, by ochrzcił je po raz drugi. Doszło do sytuacji, że władze rejencji koszalińskiej rozważały wysłanie do Pieńkowa wojska. Pułkownik von Arnim, ówczesny dowódca słupskiego pułku huzarów, uznał polecenie rozpędzenia religijnego zgromadzenia bezbronnych sektarzy za niezgodne z poczuciem oficerskiego honoru. Von Arnim spowodował, że anulowano rozkaz.

Rozpad ruchu

Po śmierci Henryka von Belowa przywódcą ruchu stał się jego najbliższy współpracownik, stolarz z Duninowa, Carl Wolff. Ten jako 17-letni chłopak służył jako prosty żołnierz  w szeregach pruskich wojsk walczących z Napoleonem, zaraził się tyfusem i przez jedenaście tygodni zmagał się ze śmiercią. To, że wtedy nie umarł, uznał za cud, co najprawdopodobniej nie pozostało bez wpływu na jego późniejsze zaangażowanie religijne. Za nielegalne wykonywanie zawodu kapłana trafił na jakiś czas do więzienia w Słupsku. Umarł w 1857 roku, mając pewność, że jest zbawiony. Przywództwo wśród belowian objął kowal Voll, który po kilku latach przeniósł się pod Kołczygłowy, gdzie założył inną sektę. W latach sześćdziesiątych XIX wieku ruch belowian zupełnie się rozpadł. Jego zwolennicy albo powrócili do pruskiego kościoła ewangelickiego, albo zostali baptystami lub metodystami. Niektórzy dołączyli do sekt swedenborgianów, sabatystów lub irwingianów, a jeszcze inni wyemigrowali do Ameryki z powodu prześladowań religijnych.

Pozostała jedynie uparcie utrzymująca się wśród okolicznej ludności legenda o duchu Gustawa von Belowa, który za życia wdał się w teozoficzne spekulacje i miał zawrzeć pakt z diabłem, a po śmierci straszyć po nocach w swoim dawnym majątku. W czasie II wojny światowej polscy przymusowi robotnicy słyszeli takie historie od miejscowych Niemców.

redęcin.jpgRedęcin

Joanna Barnowska, Belowianie: dwie drogi dla trzech braci, Powiatowy Kurier Słupski, 7.10.2009 http://bibliotekacyfrowa.eu/Content/1526/POWKSLU18-18-2009.pdf [dostęp: 11.11.2020]

Joanna Barnowska, Jeden z Belowów ukazywał się jako duch, Powiatowy Kurier Słupski, 19.10.2009, http://www.bibliotekacyfrowa.eu/Content/3099/20-20-2009m.pdf [dostęp: 11.11.2020]

 

Autor artykułu:
Kazimierz Szpin

ALEKSANDRA KRASUCKA
Dziennikarka,  tłumaczka i osoba po przejściach. Rowerzystka i nauczycielka polskiego.  Piszę tego bloga wiedziona miłością do polskiej ziemi, historii i języka.  

Poprzedni artykuł - Baza sterowców w Jezierzycach
Następny artykuł - Co to jest nawsie?
Komentarze (1)
Julka
JULKA, czwartek, 16 grudnia 2021 19:39
Bardzo ciekawe. Dziękuję.
Dodaj komentarz

Wyszukiwarka

© Copyright 2024 roweremprzezkraj.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Polityka prywatności.
Design by Modest Programmer