Syn wuja Stacha
Stanisław Ignacy Witkiewicz był stryjecznym wnukiem - zdaniem Marii Janion - jedynego prawdziwego Konrada Wallenroda[1]. Jan Witkiewicz za przynależność do towarzystwa Braci Czarnych[2] skazany został początkowo na śmierć, a wyrok ten w drodze szczególnej łaski zmieniono na dożywotnie odbywanie służby żołnierskiej bez prawa awansu na linii orenburskiej w Rosji. Młodzieniec silny, zdrowy, inteligentny i energiczny zaczął cieszyć się względami swoich przełożonych i w 1830 prawdopodobnie za sprawą Aleksandra Humbolta, który w tym czasie zwiedzał góry Uralu, został awansowany do stopnia podoficera. Kilkanaście następnych lat spędził na ekspedycjach w środkowej Azji. Dzięki temu zyskał świetną orientację w stepach i obyczajach zamieszkujących je plemion. Nazywano go „Batyr”, co oznacza rycerza, bohatera, śmiałego jeźdźca. Krótkie życie Jana Witkiewicza kończy się misją dyplomatyczną w Afganistanie, gdzie ścierały się angielskie i rosyjskie wpływy o dominację w tym rejonie. Na skutek intryg Witkiewicza emir Afganistanu zerwał układy z Anglikami, wskutek czego omal nie wybuchła niepożądana dla Rosji wojna z Anglią. To zaś było marzeniem ówczesnych polskich patriotów – uwikłać zaborcze mocarstwo w przegraną wojnę z inną potęgą, by korzystając z osłabienia wroga, wskrzesić sprawę Polski[3]. Tyle dziad.
Ojciec natomiast, Stanisław Witkiewicz, pisarz, rysownik i malarz, redaktor „Wędrowca” i „Kłosów”, uznany krytyk sztuki i twórca tzw. stylu zakopiańskiego architekturze, twierdził, że podstawowym kryterium estetycznym sztuki jest zgodność z naturą, prawda.
Twórczość Witkacego natomiast była jednym wielkim buntem przeciwko ojcu i całej rodzinnej tradycji. Syn głosił bowiem twórczy, a nie odtwórczy stosunek wobec świata, czemu dał wyraz w swej teorii Czystej Formy. Podczas gdy ojciec wraz z upływem lat podkreślał coraz bardziej społeczną i narodową funkcję twórczości artystycznej, syn uważał, że dzieło sztuki sposobami jemu właściwymi ma wyrażać metafizyczny niepokój, jaki ogarnia ludzką monadę w konfrontacji z grozą i dziwnością istnienia. W rodzinie, uwielbiającej autora Na przełęczy[4], Witkacy uchodził za nieudanego, dziwacznego i niezrozumiałego syna wuja Stacha.
Piąty Wieszcz
Stanisław Ignacy Witkiewicz urodził się w 1885 roku w Warszawie. Jego rodzicami chrzestnymi była Helena Modrzejewska i Jan Gąsienica Krzeptowski – Sabała. Chłopiec ochrzczony został dopiero w wieku pięciu lat, bo nie było prostą sprawą zorganizować pobyt znakomitej aktorki, która wyemigrowała już była do Ameryki i jedynie raz na kilka lat odwiedzała Polskę. Dorosły chrześniak skarżył się, że Modrzejewska nic mu nie zapisała. Ojciec, zdecydowany przeciwnik nauczania szkolnego, zapewnił synowi najlepszych nauczycieli. Chłopiec uczył się w domu, maturę zdał eksternistycznie we Lwowie, po czym przez sześć lat bez szczególnego przekonania i z przerwami studiował na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Pejzaż zimowy
W 1913 roku przeżył wielki wstrząs. W Dolinie Kościeliskiej strzałem z browninga zabiła się jego ówczesna narzeczona Jadwiga Janczewska. Pogrążony w głębokiej depresji Witkacy, który właśnie od tego roku zaczął używać tego pseudonimu, wyruszył wraz ze swym przyjacielem Bronisławem Malinowskim na wyprawę badawczą do Australii i Oceanii[5]. Podczas ekspedycji miał pełnić rolę rysownika i fotografa. Pobyt w tropikach nie pomógł, Witkacy zmagał się z głębokim cierpieniem psychicznym. Na wieść o wybuchu wojny wrócił do Europy i wstąpił do carskiej armii. Witkiewiczowie byli spokrewnieni z Józefem Piłsudskim i popierali proniemiecką politykę przyszłego marszałka. Witkacy przeciwnie – za odwiecznych wrogów Polski uważał właśnie Niemców. Na skutek starań krewnych mieszkających w Petersburgu Witkacy został przyjęty do Pawłowskiego Pułku Lejbgwardii. Uczestniczył w bitwie pod Witoneżem, podczas której został ranny, a za waleczność i odwagę odznaczony krzyżem świętej Anny. Ironia losu sprawiła, że przeciwnikiem rosyjskiego pułku, w którym Witkacy dowodził kompanią, była wówczas II Brygada Legionów Polskich. W czerwcu 1918 roku Witkacy wrócił do Polski. O tym, co przeżył w Rosji w czasach rewolucji lutowej i październikowej, niewiele wiadomo. Dziennik, który dotyczył tego okresu, został zniszczony podczas powstania warszawskiego. Jedynie z jego dramatów i powieści można wyczytać obawę przed nadchodzącą nieuchronnie katastrofą. W jego sztukach na koniec nieodmiennie pojawiają się obcy ludzie, brutalni i chamscy, którzy kładą kres groteskowym próbom przeniknięcia tajemnicy istnienia, jakim oddają inni bohaterowie dramatów. Witkacy obawiał się postępującej mechanizacji życia, przewidywał powstanie społeczeństwa owadów, gdzie zaniknie wszelka indywidualność.
Najpewniej podpisałby się pod słowami Wladimira Nabokova: „Gardzę nie człowiekiem, robotnikiem Sidorowem, uczciwym członkiem jakiegoś tam Kom-pom-pom, ale wypaczoną, głupią ideą, która zamienia rosyjskich prostaczków w mrówki nowego gatunku, Formica marxi, var. lenini. Pogardzam komunistyczną wiarą jako ideą podłej równości, jako odrzuceniem ziemskiego i nieziemskiego piękna, jako czymś, co głupio gwałci moje nieskrępowane Ja, jako pochwałę niewiedzy, tępoty, samozadowolenia”. Witkacy wiedział zapewne o dokonaniach konstruktywistów, którzy wzywali artystów do przeniesienia się do fabryk, prawdziwego źródła natchnienia w epoce nowoczesnej. „Wypowiadamy wojnę sztuce”, głosiło motto jednego z ich manifestów. „Śmierć sztuce”, „Sztuka jest skończona! Nie ma dla niej miejsca w dziedzinie pracy ludzkiej. Praca, technika, organizacja”. Jeden z przedstawicieli tego nurtu Aleksandr Rodczenko stworzył trzy „płótna” pokryte jedynie trzema podstawowymi barwami: czerwoną, niebieską i żółtą. „Oświadczam, że to wszystko” – oświadczył. Na tym miały zakończyć się wszelkie artystyczne poszukiwania[6].
Aleksander Rodczenko, Czerwony, żółty, niebieski. Ostatni obraz świata
Konstanty Puzyna pisze ironicznie, że nazwanie Witkacego Piątym Wieszczem byłoby wprawdzie niejakim nadużyciem, ale faktem jest, że jego katastroficzne wizje ziściły się precyzyjniej niż proroctwa Piotra Skargi[7].
Za tydzień : "Witkacy - dziwność istnienia".
[1] M. Janion, Życie pośmiertne Konrada Wallenroda, Warszawa, 1990, s. 551-646.
[2] Patrz: Dziadów część trzecia Adama Mickiewicza, opowiadanie Sobolewskiego.
[3] Jan Witkiewicz zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w Petersburgu w 1839 roku. Janion pisze, że wiele przesłanek przemawia za tym, iż było to polityczne skrytobójstwo.
[4] Na przełęczy – literacki reportaż Stanisława Witkiewicza (ojca) opisującego przyrodę tatrzańską i góralskie obyczaje. Dziewiętnastowieczne wydanie tej książki (Gebethner i Wolff) ozdobione jest rysunkami autora.
[5] Pokłosiem tej wyprawy jest Życie seksualne dzikich Bronisława Malinowskiego.
[6] Cytaty za: R. Pipes, Rosja bolszewików, Warszawa 2005, s. 384 i 416.
[7] St.I. Witkiewicz, Dramaty, wstęp i opracowanie Konstanty Puzyna, Warszawa 1972.