Autor: Aleksandra Krasucka


Psychomachia małżeńska

W wieku 38 lat, w 1923 Witkacy ożenił się z Jadwigą Unrużanką. Panna młoda była wnuczką Juliusza Kossaka, siostrzenicą Wojciecha i kuzynką Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Magdaleny Samozwaniec. Jej krewnym był admirał Józef Unrug, który we wrześniu 1939 roku wsławił się jako bohaterski dowódca obrony Helu. Mimo że Jadwiga wywodziła swój rodowód od Kurta ohne Ruhe, żyjącego w czasach Ottona Wielkiego, w latach dwudziestych XX wieku była niezamożną panną, której groziło staropanieństwo. Małżeństwo z Witkacym rychło przekształciło się w separację – Jadwiga opuściła Zakopane i zamieszkała w Warszawie. Witkacy łożył na jej utrzymanie, od czasu do czasu odwiedzał. Nie chciał mieć dzieci. Uważał, że sprowadzanie potomków na świat, który na pewno zginie, jest przestępstwem. Może znał pogląd Jewgenija Prieobrażeńskiego: „Z socjalistycznego punktu widzenia nie ma zupełnie sensu, aby pojedynczy członek społeczeństwa traktował swoje ciało jak niezbywalną własność osobistą, ponieważ jednostka jest tylko ogniwem przechodzenia gatunku (rod) od przeszłości do teraźniejszości. A jeśli podobny pogląd dotyczy „jej” potomstwa, to jest dziesięciokrotnie bardziej bezsensowny”[1]. Bał się ograniczenia swobody, dalszych trudności finansowych związanych z utrzymaniem rodziny.
W listopadzie 1925 roku Jadwiga usunęła ciążę, a Witkacy nie towarzyszył żonie w tych trudnych chwilach, gdyż honorowy zatarg zatrzymał go w Zakopanem. Było właściwie już za późno na zabieg. Jadwiga dowiedziała się, że usunięte dziecko było chłopcem, i uważała za swój największy życiowy błąd, że również w tej sprawie uległa Witkacemu[2]. Psychomachia między mężem a żoną skończyła się, kiedy Jadwiga zaakceptowała liczne zdrady Witkacego, a ich małżeństwo stało się związkiem czysto przyjacielskim.

czeslawa.jpg

Portret Czesławy Oknińskiej

Samobójstwo

Kiedy 30 sierpnia 1939 roku ogłoszono w Polsce powszechną mobilizację, Witkacy zgłosił się do komisji poborowej, ze względu na wiek i stan zdrowia nie został jednak wcielony do wojska. Mieszkał wówczas u swojej żony. W pierwszych dniach września studiował wielką mapę, która specjalnie kupił, by orientować się w przebiegu działań wojennych. W nocy z 3 na 4 września Jadwiga Witkiewiczowa wyjechała z Warszawy razem z pracownikami Głównego Urzędu Statystycznego, gdzie pracowała. Mimo jej usilnych próśb Witkacy nie zdecydował się jechać razem z nimi. Opuścił Warszawę dwa dni później w towarzystwie swej partnerki Czesławy Oknińskiej, która wzięła ze sobą swe trzymiesięczne pobory (350 złotych), jakieś paletko i żadnych zapasów żywności. Po tygodniowej podróży dotarli do wsi Jeziory na Polesiu, do majątku Walentego Ziemlańskiego, którego Witkacy znał z okresu służby w carskiej armii. 17 września usłyszeli o wkroczeniu Armii Czerwonej na wschodnie tereny Rzeczpospolitej. Rankiem następnego dnia wyszli do pobliskiego lasu, dotarli do dużego dębu i tam wypili rozpuszczony luminal. Czesława szybko zasnęła, a Witkacy przekonany, że umarła, podciął sobie arterię szyjną. Ją odratowano, a jego pochowano na pobliskim cmentarzu prawosławnym. W 1970 roku cmentarzyk w Jeziorach odwiedził nielegalnie Włodzimierz Ziemlański, syn gospodarza, który jako kilkunastoletni chłopak we wrześniu 1939 roku był świadkiem przybycia Witkacego do dworu jego rodziców, a później pogrzebu artysty. Stwierdził, że grób Witkacego się zapadł, krzyż zgnił, więc oznaczył miejsce pochówku drewnianym kołkiem wbitym w ziemię.


„Genialnemu twórcy”


14 kwietnia 1988 roku na zakopiańskim cmentarzu na Pęksowym Brzysku złożono w ziemi rzekome prochy Stanisława Ignacego Witkiewicza. Był to osobliwy pogrzeb. Jadący z ZSRR samochód z trumną zawierającą doczesne szczątki dramatopisarza, spóźnił się o godzinę. W ślad za karawanem podążała oficjalna delegacja z polskiego Ministerstwa Kultury z generalnym konserwatorem zabytków czele. Witkacego nie uznano wprawdzie za zabytek, ale w ministerstwie nie było oddzielnego departamentu do spraw uroczystych pochówków. Trumnę umieszczono w teatrze imienia Witkacego na Chramcówkach, okryto ją biało-czerwonym sztandarem i zasypano wieńcami z szarfami dedykowanymi „genialnemu twórcy”.
Później w śnieżnej zamieci, przy dźwiękach góralskiej muzyki odprowadzano trumnę do grobu matki. Już w czasie pogrzebu rozeszły się pogłoski, że do kraju sprowadzono prochy nie Witkacego, lecz przypadkowo wykopanej w Jeziorach osoby. Oficjele mitygowali plotkarzy, że wszelkie krytyczne uwagi szkodzą przyjaźni polsko-radzieckiej. Ekshumacja może rzeczywiście była niewłaściwa, ale pogrzeb zorganizowano jak się patrzy. Kiedy wyprowadzano trumnę, stuknięto nią nawet trzy razy o próg –  według góralskiej tradycji zmarły w ten sposób żegna się z domem[3]. Decyzja o przeniesieniu szczątków Witkacego do Polski zapadła na szczeblu Gorbaczow – Jaruzelski. Na cmentarzu w Jeziorach wycięto wszystkie drzewa i krzewy, a spychacze zrównały mogiły, niszcząc na pewno wbity przez Ziemlańskiego kołek. Przy rzekomej trumnie Witkacego pionierzy zaciągnęli wartę. Miejscowy sowchoz otrzymał specjalną dotację na urządzenie okolicznościowego jarmarku. Na rozłożonych stołach sprzedawano kiełbasę, lemoniadę, ciastka i kolorowe parasolki. W pobliskiej Dąbrowicy urządzono huczną stypę. Na końcu dostojnicy z obu krajów złożyli wieńce pod pomnikiem Lenina w najbliższym mieście. Tak zatem przeniesienie szczątków Witkacego wpisało się w „wiecznotrwałą” przyjaźń polsko-radziecką.


Czy Witkacy był kobietą?


W roku 1994 antropolodzy stwierdzili, że obok Marii Witkiewiczowej leży  anonimowa, trzydziestoletnia wieśniaczka z Polesia. Osoba ta miała wyjątkowo zdrowe zęby. Witkacy zaś (dożył 54 lat) nosił sztuczną szczękę, z której był bardzo dumny. Wyjmował ją nawet czasem, aby pochwalić się w towarzystwie. Zmarła kobieta była szczupła i nieduża (163 centymetrów wzrostu) w  przeciwieństwie do wysokiego dramaturga o wcale pokaźnej tuszy. Przy zmarłej znaleziono dziesięć jednakowych szklanych guzików od chłopskiej koszuli[4]. Witkacy umarł zaś ubrany w płaszcz, sweter, koszulę, spodnie, bieliznę, skórzane buty. Powinno być więc przy nim wiele guzików różnej wielkości i rodzajów. Nie natrafiono na okucia laski, którą, jak zeznała Czesława Oknińska, włożono Witkacemu do trumny. Joanna Siedlecka w swej książce o dwa lata wcześniejszej niż ustalenia antropologów pisze, że na Pęksowym Brzysku zamiast Witkacego spoczął anonimowy mieszkaniec Polesia – mężczyzna. Według autorki kiedy odwiedzające grób wycieczki dowiedziały się o hucpie związanej z pogrzebem, wśród zwiedzających cmentarz ludzi można było usłyszeć okrzyki: „Poszoł won, bolszewiku!”.
Kiedy wyjaśniono sprawę, na grób powróciła stara, na szczęście zachowana, tablica o treści: „Maria Witkiewiczowa, matka Stanisława Ignacego Witkiewicza pochowanego w Jeziorach na Polesiu, w przekonaniu, że prochy jego tu spoczywać powinny”. Ale anonimowa wieśniaczka z Polesia leży ciągle obok niej i nie bardzo wiadomo, co z nią dalej począć. Janusz Degler kpił, że heca z komunistycznym pogrzebem jest zupełnie w stylu Witkacego i zapewne niedługo ukaże się dysertacja pt. „Czy Witkacy był kobietą?”.

[1] R. Pipes, Rosja bolszewików, Warszawa 2005.

[2] J. Siedlecka, Mahatma Witkac, s. 163. Karmelitanka Zofia Głogowska, córka jednego z zakopiańskich przyjaciół Witkacego, która pamięta artystę z dzieciństwa, od lat modli się za jego duszę, tamże, s. 289.

[3] W oficjalnej delegacji uczestniczyli m.in Aleksander Krawczuk, ówczesny minister kultury, i Wojciech Żukrowski.

[4] A. Adamski, Czy Witkacy był kobietą, ViP, Biznes&Styl, maj-czerwiec 2010, http://www.vipbiznesistyl.pl/reportaze/czy_witkacy_byl_kobieta.html [dostęp: 15.10.2022].







Autor artykułu:
Kazimierz Szpin

ALEKSANDRA KRASUCKA
Dziennikarka,  tłumaczka i osoba po przejściach. Rowerzystka i nauczycielka polskiego.  Piszę tego bloga wiedziona miłością do polskiej ziemi, historii i języka.  

Poprzedni artykuł - Witkacy - dziwność istnienia
Następny artykuł - Damnica i Karżniczka - różne losy dwóch pałaców
Dodaj komentarz

Wyszukiwarka

© Copyright 2024 roweremprzezkraj.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Polityka prywatności.
Design by Modest Programmer